Szwedzki model wychowania. Raj dla dzieci?
W Szwecji dzieci są „skarbem narodowym” i dba się o nie na każdym kroku. Mali Szwedzi nie muszą sprzątać swojego pokoju, są ładnie ubierani, dostają wszystko, czego chcą. Mówią do nauczycieli po imieniu i jak nie chcą, to nie muszą odrabiać zadania domowego. Nauczyciel nie postawi im za to złej oceny, tylko spyta się co się stało i wyznaczy odległy termin na uzupełnienie. Fajnie?
Pociechom nie może niczego zabraknąć. Dlatego rodzice (opiekunowie, bo Szwecja to kraj politycznie poprawny) otrzymują specjalne dodatki ok. 100 Euro miesięcznie na każdego 0-18-latka i inne np. na zakup wyprawki szkolnej. Dzieci mają także zapewnione bezpłatne posiłki w szkole/przedszkolu, dodatkowe zajęcia, bilety na komunikację miejską, dentystę. Mało tego. Gdy skończą 18 lat, mogą otrzymać dobrze urządzone mieszkanie z zasobów państwa, aby miały dobry start w dorosłe życie. Fajnie?
Nad tym, aby dzieciom było dobrze, w Szwecji czuwają wszyscy. Nauczyciele wypatrujący siniaków na ciele ucznia i wypytujący, jak spędził weekend. Sąsiedzi i przechodnie na ulicy, którzy reagują, gdy mało – czy nasto-latek płacze lub jest szarpany za rękę przez dorosłego. W takiej sytuacji dzwonią na policję i składają „dobry” donos, spełniając swój obowiązek obywatelski. Jest także brisbarn (opieka społeczna) biurokratyczna machina, która bezwzględnie egzekwuje prawa dziecka.
Na zgłoszenie opieka społeczna reaguje od razu i z przerażającą dla nas Polaków bezwzględnością, kierując się zasadą, aby w pierwszej kolejności chronić dziecko, usuwając z jego otoczenia „złych” dorosłych, a dopiero potem wyjaśniać sprawę. Sygnały do brisbarn płyną także od dzieci. Od najmłodszych lat są one uczone swoich praw i numeru na specjalną infolinię, gdzie sztab psychologów, kuratorów, urzędników czeka na sygnał od nich. Jak bardzo poważnie są traktowane takie zgłoszenia, boleśnie przekonała się pewna Szwedka, gdy jej 15-letnia córka stwierdziła przez telefon, że została spoliczkowana przez mamę. Dziewczyna tego samego dnia została odwieziona do rodziny zastępczej. Pozostała w niej przez kilka miesięcy. Na nic nie zdały się tłumaczenia nastolatki, że wszystko wymyśliła. Że zadzwoniła na telefon alarmowy, bo była zła na mamę, gdyż ta kazała jej posprzątać pokój.
Znany jest także przykład rodziny pilota ze Szwecji. Pewnego dnia na ich posesję zajechała na sygnale kawalkada samochodów policyjnych i służb specjalnych. Mundurowi wbiegli do willi i wyprowadzili z niego skutego w kajdanki ojca 13-latka. Chwilę potem z domu wyjechała także reszta rodziny w otoczeniu „cywilów”. Jak dowiedzieli się sąsiedzi, „ojciec miał psychicznie i fizycznie znęcać się nad synem, dlatego ten zadzwonił na linię specjalną”. Od razu o aresztowaniu został poinformowany pracodawca pilota.
Kilka godzin po zatrzymaniu ojca, chłopiec w rozmowie z psychologami przyznał się, że skłamał. Poskarżył się na ojca, bo ten nie chciał … kupić mu skutera. Konsekwencje tego pomówienia okazały się dla tej rodziny bardzo dotkliwe. Ojciec nie wybaczył synowi. Przy pomocy służb socjalnych odesłał syna do szkoły z internatem. Przeprosiny i prośby chłopaka, że nie chce wyjeżdżać z domu, nie zmieniły decyzji rodzica. Rodzina nie była już razem.
Powyżej opisane przypadki są skrajne. Infolinia pełni użyteczną rolę i uratowała, poprawiła los wielu dzieci. Została utworzona, podobnie jak brisbarn, jako odpowiedź na negatywne sytuacje zachodzące w niektórych szwedzkich rodzinach. Opiekuńcza rola państwa miała ocieplić słynny chłód Szwedów w relacjach międzyludzkich i polepszyć klimat dla dzieci. Sprawić, że dzieci będą dorastać w bezstresowym otoczeniu wolnym od krzyków, nakazów, kar cielesnych i wyrosną na świadomych, pewnych siebie obywateli. Państwo sprawiło, że dzieci stały się partnerami i rodzic musi się liczyć z ich zdaniem.
Wielu rodziców wyciąga wniosek z modelu szwedzkiego taki, że można wychować dziecko bez klapsa czy podnoszenia głosu. Dowodem na to są pokolenia wychowanych bez stresowo Szwedów. Wychowanie w tym duchu nie jest łatwe. Wymaga od rodziców o wiele większej pracy, cierpliwości i czasu dla potomków. Nie mogą też oczekiwać, że dziecko zawsze i w każdej chwili będzie im za to odwdzięczać się uśmiechem i zadowoleniem. Znane są relacje bezstresowo wychowanych dzieci, które już jako dorośli, przyznały, że na skutek braku stanowczości rodziców i częstego folgowania im, czuły się zagubione. Brakowało im jasnych sygnałów mówiących tego nie rób, to rób. Dorastały w przyjaznej atmosferze, ale trochę jak „we mgle”.
Są też krytyczne głosy na temat bezstresowego wychowania. Prym wiodą w tym ewolucjoniści. Twierdzą oni, że człowiek, jako jednostka stadna, musi stosować się do reguł stada. Temu też musi służyć wychowanie. Jako przykład podają wilki, które karcą szczeniaki, jeżeli te nie są posłuszne wobec „dorosłych”. W innym przypadku niepokorne szczeniaki wyrosłyby na samolubne jednostki znęcające się nad młodszymi i słabszymi, podkradające żywność zamiast zdobywać je w obławach organizowanych przez wilczą watahę (rodzinę).
Więcej o szwedzkim modelu wychowania można dowiedzieć się oglądając film „Obce niebo” D. Gajewskiego lub z artykułu „Szwedzki raj dla dzieci …” (Gazeta Olsztyńska, 25.09.2015), który zainspirował powyższy tekst.